Gdzie zastał mnie Blue Monday?
Nie jestem już na etapie, że lekkie wstrząsy w realizacji celów wyprowadzają mnie z rytmu.
Kaszlę, więc rezygnuję z fitnessu. Tydzień temu inne obowiązki pokrzyżowały plany. Trudno. Dbanie o siebie i realizacja celów nie odbywa się za wszelką cenę. Jeszcze kiedyś bywałam zła na takie okoliczności. Bo przecież obiecałam sobie, że ćwiczę dwa razy w tygodniu! I znowu biczowanie siebie. I znowu szukanie okazji, by ponarzekać. Nie. To już za mną.
Ale…
Są też kwestie, które mimo planu i zapału, nie wychodzą lepiej, a są ważne i kluczowe. Na przykład zarządzanie finansami. Bardzo sobie postanowiłam, że to się zmieni. Ale nie wszystko jest w moim zakresie I możliwościach. Zrobiłam kurs o pieniądzach i co? Owszem, coś czasem płynie, ale ja znów wydaję za dużo i w efekcie jestem w tym samym miejscu.
Mam poważne obawy, czy w tym roku wyjedziemy w końcu na wakacje.
Podróże są dla mnie tak ważne!
A gdzieś obok są osoby, które w przeciągu dwóch miesięcy wyjeżdżały już kilka razy.
Ta aktywność wciąż nie jest dla mnie dostępna. Finanse i dzieci. Dzieci, z którymi nie potrafię odpoczywać, bo utrudniają już samą podróż, nie mówiąc o ewentualnym pobycie.
Nie odpoczęłam porządnie na wyjeździe od 2019 r. Zatem cienie kładą się na półmetku stycznia.
Co z nimi uczynić?
Przyjąć.
Obejrzeć.
Oswoić.
Jednocześnie nie ulegając zniechęceniu co do dalszych wysiłków. Zwłaszcza tych twórczych. Postanowiłam wziąć udział w konkursie wydawniczym. I to będzie zamknięcie stycznia, pierwszego miesiąca nowego roku. A zatem ważny krok ku rozwojowi, bez strachu i spiny, z wiarą w siebie.
Czasem trzeba odpuścić, a czasem dośrubować.
W łagodności i celowości.
Ty również możesz.
Joanna