A co wtedy, gdy w Kobiecie…
Dylematy są nie do zniesienia?
Serce walczy z umysłem?
Każda myśl kłuje jak cierń?
Nie ma dokąd uciec?
Otoczenie wzbudza poczucie winy?
Świat rozpadł się na kawałki i nic tego nie naprawi?
Każda decyzja będzie niewłaściwa?
Sytuacja graniczna może dopaść każdego.
Od jakiegoś czasu współodczuwam z kimś taką sytuację.
Sama kiedyś w takiej byłam.
Osobom obok łatwo jest potępiać i doradzać. Innym wydaje się, że znają rozwiązanie.
Tymczasem każde wyjście będzie dramatem. Możesz tylko wybrać, w którym dramacie zagrasz.
To, co łączy większość takich historii, to fakt, że człowiek woli wybrać dramat miłości niż dramat nie-miłości. Dramat serca w miejsce dramatu rozsądku.
I ja także kiedyś wybrałam tak samo.
Człowiek, kiedy w swoim przekonaniu ma do wyboru szczęście (nawet krótkotrwałe) i nieszczęście zawsze wybierze szczęście. Zawsze.
Dobry przykład? Zauroczenia. Chcemy je przeżywać. Chcemy je celebrować. Na przykład wakacyjny romans. Euforia, magia chwili, rozbuchane pragnienia. Dobrze wiemy, że nie będzie z tego związku. Dobrze wiemy, że to tylko na chwilę. Ale ta chwila jest tego warta! Chcemy mieć te wspomnienia. Chcemy do nich potem wracać.
Noszę w sobie wątpliwość, jakie mamy prawo oceniać czyjeś decyzje, nawet jeśli wydają się niemoralne, nieprzemyślane, bezduszne? Niewłaściwe. Jak możemy chcieć powstrzymać kogoś przed rzekomym popełnieniem błędu? Jakim prawem nadajemy sobie taką moc? Dużo o tym myślę w ostatnich dniach.