Ostatni czas mojej wzmożonej emocjonalności to rok 2011. Co stało się potem? Nie licząc drobnych sytuacji, gdy ktoś mnie zezłościł, rozczarował i coś mnie zasmuciło, nie miałam kontaktu z emocjami. Zaczęłam mieć ogromny problem z odpowiedzią na pytanie „Co czujesz?” Moją ulubioną odpowiedzią, było „nie wiem”. I najprawdziwszą. Naprawdę nie wiedziałam.
Przebyta trauma może skutkować dysocjacją a nawet rozszczepieniem osobowości. Bywa, że jesteśmy jakby obok własnego życia, blokując emocje, które mogłyby dostarczyć bólu i cierpienia. Trauma to w skrócie wydarzenie o niszczycielskim dla psychiki charakterze. Zazwyczaj zarezerwowane dla wojny, napaści fizycznej, czyli źródeł lęku o życie, zdrowie, przetrwanie i zachowanie psychofizycznej integralności.
Gdy miałam 9 lat, w trakcie krótkiej drogi ze szkoły do domu zaczepiło mnie dwóch szóstoklasistów, próbując wyłudzić 5 złotych. Nie wiem, dlaczego to było dla małej mnie tak wstrząsające doświadczenie. Dziś wiem, że chłopcy z 6. klasy to tylko trochę większe dzieci. Ale wtedy? Byłam przerażona tym, że ktoś obcy czegoś ode mnie chce. Najgorsza była niepewność, co mi zrobią. Powiedziałam, że nie mam pieniędzy i poszli. Szli przede mną, w tym samym kierunku. Za jakiś czas odwrócili się po raz drugi i ponowili żądanie. Nie miałam czego im dać. Mój lęk poszybował na niebotyczny poziom. Poszli. Zwolniłam kroku. Szłam w strachu najwolniej, jak się dało. Trzęsłam się. 9-letnie dziecko bało się śmiertelnie o to, co teraz będzie. Czy to była trauma? Dotarłam do domu i czułam, że nie jestem sobą. Nie wiedziałam, co powiedzieć, jak to nazwać. Ledwo zjadłam obiad. Na stole w kuchni stały solone orzeszki ziemne. Bardzo długo miały dla mnie smak strachu. Długo nie mogłam ich jeść.
Tata wyszedł na ulicę i szukał chłopców, ale już zniknęli. Mama zgłosiła to w szkole. Rozpoznałam jednego z nich. Wszystkiego się wyparł i nie spotkały go żadne konsekwencje. Ja zaczęłam bać się płci męskiej. Bardzo długo przechodziłam na drugą stronę ulicy, gdy nadchodził mężczyzna, obojętnie w jakim wieku.
Druga trauma to krzyki i kłótnie rodziców. Krzyki taty. Nieprzyjemny ton jego głosu. Nocny lęk z chowaniem głowy pod poduszkę.
Trzecia? Być może to tylko nieprzyjemne emocje i chęć ich uniknięcia w przyszłości. Nieszczęśliwa miłość, z którą naiwnie wiązałam wielkie nadzieje. Odrzucenie. Silna depresja. Kolejny związek z moim obecnym mężem to miłość kontrolowana. Od razu wiedziałam, że to jest coś innego niż dotychczas bywało w moim życiu. Bez motyli, bez euforii. Dysocjacja i odcięcie zaangażowania emocjonalnego. Rozum i spokój. Skupienie na argumentach zdroworozsądkowych. Porządny. Spokojny. Chodzi do kościoła. Lubi góry. Dobry kandydat na męża. Tyle. Żadnego rozpływania się.
Najprawdopodobniej nieświadomość odcięła mnie w relacjach z mężczyznami od zaangażowania emocjonalnego. Straszliwy lęk przed chłopcami, którzy jawili mi się jako zagrożenie, krzyk i nieprzyjemne wrażenia kontaktu z ojcem a do tego doświadczenia dosłownego odrzucenia, i to kilkukrotnego – zrobiły swoje.
Nie bez przyczyny owo odcięcie chroniące przed bólem po latach odzywa się pytaniem: Czy w ogóle kocham, czy umiem? Dysocjacja odbiera i ból, ale i żarliwość wszelkich uczuć. Nie da się nie czuć tylko złego, a dobre czuć. Brak smaku to brak wszystkich smaków. Nie jest tak, że gorzkiego nie poczuję, ale słodkie już tak.
Jeszcze jedno z moich doświadczeń z ostatniego czasu to zniknięcie emocji nieprzyjemnych. Zauważyłam, że od pewnego czasu nie złoszczą mnie osoby, sytuacje i słowa, które zazwyczaj mnie bardzo denerwowały, wręcz wyprowadzały z równowagi. Jestem w trakcie intensywnej pracy ze swoim wnętrzem, w wielu formach, wiele trudnych tematów przepracowuję i powstaje we mnie pytanie, dylemat nawet czy fakt, że nie odczuwam już złości w sytuacjach, które jeszcze niedawno mnie denerwowały, uruchamia we mnie pytanie czy to dysocjacja czy tak daleko idące uzdrowienie pewnych kwestii, że poskutkowało zupełnym puszczeniem tematu. Oto jest pytanie.
Zastanów się, czy wydarzyły się u Ciebie jakieś traumy, wielkie lub mniejsze? Może coś, co zupełnie w pierwszej chwili nie zakrawa na traumę, ale trzeba bliżej się temu przyjrzeć. Co miało szczególny wpływ na Ciebie? Co Ci to dało, ale i co odebrało?
To może być trudne i bolesne, ale warto sobie to uświadomić, coś, być może zostało dawno zepchnięte na zaplecze naszego wnętrza. Warto tego dotknąć i dasz sobie radę. Potrafisz. Możesz.
Joanna