Kolejny miesiąc roku przeszedł do historii. Czy po każdym miesiącu poświęcasz trochę czasu na krótkie podsumowanie?
Jaki był dla mnie luty? Odwrócił uwagę od książek, zdjęć, rozwoju. Sprowadził do podstaw. Ciało rozpoczęło go od chorowania. Zakończyło tak samo. Sok z selera i zakwas buraczany nie uchroniły od chorób.
Między tym wszystkim były dwa tygodnie pędu. Dwa wydarzenia kulturalne. Reportaż zdjęciowy. Na plus. Choroby uczą nas pokory i nieplanowania. Ale gdy miną znów… zaczynamy planować. Ja też.
Czego oczekuję od marca? Z jednej strony chcę działać. Z drugiej – zwolnić. Będziemy świętować dwa razy urodziny. Moje chciałabym spędzić sama ze sobą. Czas ucieka i chcę przyspieszyć z realizacją celów.
W drugiej połowie miesiąca mój syn ma zabieg i będę musiała się nim zaopiekować mocniej. A potem pełne nadziei, treści i ożywczej mocy święta. I tak miesiąc się skończy. Całe 31 różnych dni. Jeszcze 30 niewiadomych.
Rozpoczęła studia podyplomowe online. Może to trochę szalone. Niemniej jest to jedno z kilku moich marzeń, co rusz odwlekane. Pomyślałam sobie, że jeszcze nie prędko będę w stanie jeździć na tradycyjne studia podyplomowe, ze zjazdami w weekendy. Nauka zaś zawsze dawała mi wiele energii i motywowała do działania. Teraz też tak jest. Kocham się uczyć, zawsze chciałam studiować wiele kierunków po ukończeniu głównych studiów. Nauka to jest to, co sprawia że żyję. Od razu zaczęłam mieć więcej motywacji do czytania, kształcenia. Codziennie czytam i oglądam choć fragment nagranych wykładów. Jestem pełna optymizmu.
A jakie są twoje zapomniane marzenia? W jaki sposób choć trochę jesteś w stanie do nich wrócić? Jeśli nie całkowicie, to może w jakiejś niewielkiej części. Warto stawiać nawet małe kroki, które wlewają w nasze serca nadzieję na spełnienie najskrytszych pragnień. Co to będzie u Ciebie?
Pamiętaj, możesz.
Joanna