Od czego zacząć, gdy problemów jest zbyt dużo?

Od czego zacząć, gdy problemów jest zbyt dużo?

Przychodzi w życiu taki moment, gdy z oczu spadają ci klapki i to nie jedne. Spada ich mnóstwo, jedna za drugą. A ty dziwisz się, jak to możliwe, że miałeś ich na oczach aż tak dużo. Nic dziwnego, że przez większość życia się potykałeś!

Ta sytuacja spotkała mnie, gdy uświadomiłam sobie ogrom własnych problemów, mówiąc ogólnie, natury psychologicznej. Epokowe odkrycia spadały na mnie, jak grom z jasnego nieba.

Jestem osobą wysoko wrażliwą.

Nie potrafię tworzyć bliskich związków z ludźmi.

Nie mam ani jednej osoby, do której mogłabym zadzwonić w środku nocy ze swoim problemem.

Nie umiem przyjmować.

Nie umiem dawać.

Nie jestem asertywna.

Nie znam swoich granic.

Choć wiem dokładnie, jakie błędy popełnili moi rodzice, popełniam dokładnie takie same.

Nie potrafię wyrażać swoich potrzeb.

Nie akceptuję siebie.

Nie umiem rozmawiać z bliskimi.

Nigdy pierwsza nie mówię „kocham”.

Nie umiem odpowiadać na „kocham cię” drugiej strony.

Odczuwam lęk przed bliskością.

 

To tylko wierzchołek góry lodowej. Bo jeśli doliczyć do tego, że brak porządnej terapii po rozstaniu rodziców, anoreksję, nieudane związki, depresję, depresję poporodową, skłonność do uzależnień behawioralnych, aż w końcu zespół obsesyjno-kompulsywny, to… No właśnie. Można czuć się „lekko” przytłoczonym. I choć wie się już, że problem jest, to… Od czego zacząć pracę indywidualną? Co jest najważniejsze, gdy codzienność wydaje się być nie do zniesienia?

Po uspokojeniu  umysłu i uświadomieniu sobie, że nie dam rady pracować nad wszystkim jednocześnie, konieczna była decyzja: to co najpierw? W zależności od  tego, w jakim jesteśmy stanie, czy jest taka konieczność, pierwszym krokiem powinna być farmakologia. Efekty psychoterapii przychodzą później, a poprawa jakości życia po lekach jest natychmiastowa, co ułatwia pozytywne nastawienie do zmian i pokonanie uczucia „dłużej tego nie zniosę”.

Moja kolejność pracy z problemami:

  • leczenie psychiatryczne
  • psychoterapia
  • praca indywidualna (książki, webinary)
  • zadbanie o ciało (dieta, sen, oddech)
  • dobre nawyki codzienne (stanometr, praktyka wdzięczności)

Jeśli chodzi o kolejność tematów pracy indywidualnej i terapii, odpowiedź na to pytanie zależy od nas samych. Bo każdemu co innego jest najbardziej potrzebne w danej chwili. Ja zaczęłam od relacji z mamą i tatą. Potem były traumy rodzinne. Wewnętrzne dziecko. Emocje. Wstyd. Style przywiązania. Język miłości. Postępowałam intuicyjnie na ścieżce rozwoju, krok po kroku. Czasem porzucałam książki czy szkolenia, których nie czułam. Często efekty uświadomień i odkryć następowały za jakiś czas.

Wciąż jestem na swojej drodze zrozumienia i uzdrowienia. Proces trwa i będzie trwał. Czekam na profesjonalną dogłębną diagnozę psychologiczną.

Gdy spotykam na swej drodze osoby z problemami, które chcą wybrać rozwiązania doraźne i raptowne, budzi się we mnie postawa ratownika. Mam wielką potrzebę uświadomienia tym osobom, że pójście na skróty nie pomoże. Że negacja dotychczasowego życia jest szybka i łatwa, ale nie przyniesie ulgi. Że naprawdę da się wyjść z poziomu kompletnego rozczarowania w kierunku akceptacji i ponownego zadowolenia z życia bez drastycznych zmian. Zajęło mi to trzy lata, przy czym przez lwią część tego czasu, byłam w bardzo złym stanie psychicznym, a zmiany związane były z dużym wysiłkiem. Wiele razy popadałam w zwątpienie i panikę, że na wiele lat utknę w tym stanie. Poprawa jednak nadeszła, a ja przeszłam, szczególnie jeśli chodzi o związek uczuciowy, od wieloaspektowego rozczarowania do odnowienia swojego przywiązania.

Nawet coś tak poważnego, jak kryzys partnerski, może być związane nie tyle z osobą naszego partnera, tylko z tym, co wpływa na takie, a nie inne postrzeganie go. A tymi czynnikami może być i bardzo często jest:

  • złe samopoczucie fizyczne i psychiczne, które doprowadza do negatywnego odbioru rzeczywistości,
  • skupienie na brakach,
  • brak zadbania o siebie i swoje pasje.

Zdaję sobie sprawę, że wydaje się to niewiarygodne, ale z pewnością nie jestem jedynym przykładem tego, że naprawdę tak jest.

Sprawczość należy do mnie. I do Ciebie.

Sprawczość jest wieloaspektowa. Może przynieść nieoczekiwanie pozytywne efekty.

Ja mogę czuć się lepiej w swoim życiu.

Ty też mżesz.

 

Joanna