Nowy rok – kolejny rozdział mojej i twojej opowieści

Nowy rok – kolejny rozdział mojej i twojej opowieści

Jakie pamiętasz końce trudne, a jakie końce upragnione, niosące ulgę? Końce nieuchronne, które jednak chciałoby się jakoś przełożyć. A czasem końce, np. swej udręki, nie można się już doczekać. No i początki. Nowych szkół, studiów, pracy. Początki nowych związków. Nowych etapów. Każdy początek jest ekscytujący, nawet jeśli to „tylko nowy rok”.

Czas przełomu roku jest czasem, w którym symbolicznie mniej lub bardziej podsumowujemy czas miniony i formułujemy plany na przyszłość. Panuje oczywiście pogląd, że takie podsumowania niczego nie wnoszą, a o postanowieniach zapominamy już po kilku dniach, więc po co. Ja się z tym nie zgadzam. Uważam, że człowiek powinien przeżywać swoje życie świadomie i mieć na jego temat jakiś pogląd, czyli weryfikować, patrzeć na to, co się zdarzyło, nie po to by rozpamiętywać czy tkwić w przeszłości, absolutnie nie, po prostu by mieć wgląd w siebie, umieć nazywać, oceniać to, co było, bez surowości czy samokrytyki, ale w prawdzie, w łagodności dla siebie.

Ostatni miesiąc roku towarzyszyło mi dość pozytywne nastawienie do przyszłości i nowego roku, gdyż ukazał się zbiór moich wierszy i paczka z egzemplarzami autorskimi dotarła w połowie grudnia. Taki przedwczesny prezent gwiazdkowy był swoistym ukoronowaniem tego ostatniego roku dużych zmian dla mnie, a zmiany zaczęły się oczywiście wcześniej, ale o tym za chwilę. Praca nad tą książką poetycką trwała kilka tygodni mojej pracy czyli pisania, a następnie kilka miesięcy upłynęło od decyzji wydawniczych do faktycznych prac redakcyjnych i druku. Okoliczność wydania zbioru jest takim krokiem milowym w kierunku rozwoju mojej największej pasji, jaką jest literatura. Takie wyjście do świata z twórczością po wielu latach milczenia i pisania do szuflady na pewno uskrzydla i dodaje animuszu w dalszej pracy. Chociażby ze względu na to jedno wydarzenie rok mogłabym zaliczyć do udanych, a z pewnością pozytywów znajdzie się więcej.

Początki moich tegorocznych przełomów sięgają jeszcze poprzedniego roku, gdy zostałam uczestnikiem Wioski Wrażliwości dla kobiet Agaty Majewskiej i tam co miesiąc spotykałam się z kobietami, które szukały ukojenia w nadmiarze codziennych obowiązków, szukały przestrzeni na podzielenie się swoimi rozterkami, wsparcia i podpowiedzi, co zrobić, by poczuć się lepiej ze sobą i swoim życiem. Te spotkania trwały aż do sierpnia 2023. Już na początku tego roku spróbowałam raz w miesiącu zrobić sobie dzień dla siebie, co prawda udało mi się to tylko 3 razy w całym roku, ale był to taki pierwszy krok dla poprawy stanometru, czyli miernika naszego samopoczucia. Najczęściej źródłem złego samopoczucia kobiet pracujących i wychowujących dzieci jest niedostatek dbania o siebie. Oczywiście to dbanie potrzebne jest na co dzień i jeden dzień w miesiącu sam w sobie nie załatwia sprawy. Ponadto taki dzień wiąże się z kosztami, które nie zawsze można ponieść. Ja np. szłam do sauny, na masaż, do kosmetyczki, na lunch itd. O takim dniu pewnie wiele kobiet marzy, ale tak jak wspomniałam nie jest to jedyny sposób zadbania o siebie i jeśli kobieta nie może sobie na to pozwolić, ma szereg innych narzędzi zadbania o swoje potrzeby. To wszystko zaczyna się od podstaw, od tego, by zjeść, by pić wystarczającą ilość wody, czyli nie wstawać od stołu tylko dlatego, że dziecko ciągnie nas za rękę. Niestety my kobiety często stawiamy swoje potrzeby na samym końcu i prowadzi to po dłuższym czasie do trwałego pogorszenia samopoczucia i zdrowia. Natomiast wejście na ścieżkę zadbania o siebie, czyli w ogóle pomyślenia o sobie z troską i wrażliwością od tych właśnie podstawowych, najmniejszych kroczków, docelowo prowadzi do zmian milowych i przełomowych. Gdy stajemy się ważne i ważni dla siebie i to nastawienie wejdzie nam w nawyk, to automatycznie ważne będą też nasze pasje, marzenia i porzucone niegdyś cele. My te cele łatwo porzucamy, myśląc, że przy dzieciach to już się nie da, w moim wieku się nie da, itd. Dlatego bardzo istotne jest wejście na tę ścieżkę myślenia o sobie z uważnością i podejmowania konkretnych działań dla stanometru, aby stopniowo realizować kolejne stopnie. I tak samo uznać za ważne, jak zjedzenie śniadania, np. pisanie, sport, fotografowanie, malarstwo czy cokolwiek innego.

Wioska Wrażliwości, w której uczestniczyłam zakończyła się 31 sierpnia i był to też moment symboliczny, bo grupa wsparcia dawała mi wiele pozytywnych jakości i wartości i nie do końca czułam się gotowa już wyjść do świata. Miałam taką obawę, że będzie mi bardzo brakować przestrzeni oddechu, miejsca, gdzie można pojechać i zostać wysłuchaną, że gdy pojawią się trudne chwile będzie kryzys. Z drugiej strony jednak czułam, że Wioska wyposażyła mnie w narzędzia, które pozwolą mi pójść dalej i działać samodzielnie. Wciąż mam wielki sentyment do wioskowego czasu, ale jest to coś takiego, jak z ukończeniem szkoły i wejściem na wyższy poziom. Można wspominać, jak milusio i bezpiecznie było w podstawówce, no ale do liceum trzeba w końcu pójść.
Nie jestem w stanie podzielić roku na lepszą i gorszą połowę, bo nawet w teoretycznie lepszej drugiej połowie były momenty bardzo trudne, takie zjazdy z już wypracowanego levelu, ale tak naprawdę przydarza się to nam wszystkim, a w drodze na szczyt możemy spadać wiele razy i wiele razy zaczynać od nowa.

Mam pod koniec tego roku wdzięczność za ryzyko, które podjęłam w tym roku, a jest to także ryzyko finansowe, ponieważ zainwestowałam w projekty i w rzeczy, które sprawiają mi wiele radości, które mnie rozwijają i ubarwiają moje życie, ale perspektywa jakichś zysków z tego jest na razie niewielka i gdyby patrzeć na to ekonomicznie, można by natychmiast położyć na łopatki te moje pomysły. Uruchomiłam przede wszystkim własnego bloga, choć piszę na nim głównie dlatego, że sama tego pisania potrzebuję, a zewnętrzny odzew nie jest dla mnie sprawą priorytetową. Cieszę z tego, że nawiązałam kontakt z radiem, co przypomina mi o tym, jaką przyjemnością jest praca dziennikarska, redakcyjna, nad autorskim programem. Bardzo wiele frajdy sprawia mi oczywiście fotografia, i na razie też jest to tylko pasja, trochę kosztowna, ale dokąd doprowadzi, tego nie wiem, może do czegoś większego. No a końcówka roku, takie ukoronowanie tych moich osobistych inwestycji, to książka poetycka, która już jest w sprzedaży i powoli dociera do świadomości społecznej, a początek roku upłynie mi na czynnościach promocyjnych i organizacyjnych związanych z wieczorem poezji, który zaplanowałam 9 lutego. W ten oto sposób zakończyłam rok w optymistycznym nastroju i rozpoczynam go również aktywnie, kontynuując swoje projekty i planując kolejne.

Ja jestem wdzięczna za :
– kolejny rok pracy własnej nad uzdrowieniem psychiki
– lepsze samopoczucie i relacje z domownikami
– opiekę psychiatryczną
– Wioskę Wrażliwości
– wspierające lektury
– powrót w stronę twórczości i rozwoju
– własną witrynę internetową z blogiem
– audycje radiowe
– autorski zbiór poezji
– wykorzystane lato, rowery i wycieczki
– mój nowy rower Matyldę
– piękną jesień z dobrym nastrojem, ogromem zdjęć i kolorami
– nieponury listopad
– rozpoczęcie remontu i budowy Własnego Pokoju
– upływ czasu.
Tak. Szybki upływ czasu mnie nie przeraża. Nie lubię, gdy życie się wlecze.

Przede mną nowy rok. Dzieci skończą magiczne trzy lata. W kolejnych obszarach funkcjonowania powinno być lepiej. Starszak- autystyk pójdzie do zerówki. Szykują się zmiany w pracy. Poprawa finansów. Wiosną być może Własny Pokój będzie gotów. Wyjedziemy być może na pierwsze wakacje od kilku lat. Chcę skończyć jeden projekt prozatorski, jeden fotograficzny, kolejny poetycki. Wrócić do malarstwa. Więcej czytać, także poezji. Lepiej zarządzać swoimi finansami. Chcę też mieć w sobie otwartość i odwagę, by skorzystać z szans, które pojawią się nagle, których nie planuję.

To nie są sztywne cele za wszelką cenę. To elastyczny wachlarz możliwości, realny i dostępny. Kontynuacja programu dbania o siebie i swoją część życia.